6.19.2014

Kolacja

Dobrze, skoro pan nalega, to jednak opowiem. Choć, szczerze mówiąc, wątpię, by ten sen wniósł cokolwiek do mojej terapii. Pyta pan, skąd ten pomysł? Ano stąd, że wczoraj nieco przesadziłem z... no, i z alkoholem, i trochę eksperymentowałem z narkotykami... Ja wiem, co pan sobie myśli, miałem z tym skończyć, przepraszam, obiecuję, że to ostatni raz - jakby nie było, po dzisiejszej nocy i tak kończę z psychotropami. Wie pan, że wystarczy kilka miligramów... co? A tak, dobrze, sen miał być, oczywiście, przepraszam, już wracam do sedna.
Muszę przyznać, że był on dość realistyczny. Wracałem z baru do swojego domu, gdy w pewnym momencie pojawiłem się willowej okolicy. Nie pamiętam, bym podejmował jakąkolwiek decyzję co do wyboru trasy - po prawdzie w ogóle nie za bardzo pamiętam przebieg drogi. Ale wracając... gdy się tam znalazłem, zdałem sobie sprawę, że niedaleko znajduje się pański dom, więc bez większego zastanowienia postanowiłem pana odwiedzić. Nim zdążyłem zapukać, zauważyłem, że drzwi były lekko uchylone, więc po prostu je pchnąłem i wszedłem (ja wiem, że to nietaktowne, ale niech pan weźmie pod uwagę, że to jednak tylko sen). Idąc korytarzem, usłyszałem zduszony krzyk. Pobiegłem w stronę jego źródła. Przekraczając próg kuchni, dźwięk zniknął, za to otoczył mnie całun głębokiej ciemności i niewiarygodna cisza, tak przytłaczająca, że zakręciło mi się w głowie.
Wtedy rozbłysło światło. Ujrzałem pana w rozerwanej koszuli poplamionej ciemną substancją. Stał pan niewzruszony, choć u pana nóg leżało bezwiedne ciało z przekręconą nienaturalnie głową. I nagle wszystko zniknęło, obudziłem się u siebie w domu.
Szalony sen, prawda? Słucham, co pan mówi...? A tak, teraz jak pan pyta, to muszę przyznać, że jestem trochę głodny. Dzisiaj? Teraz? Nie wiem, czy mi wypada wpraszać się na kolację... och, dobrze, skoro pan tak nalega, to z chęcią skorzystam.
Bardzo dziękuję, doktorze Lecter.

7 komentarzy:

  1. Chciałabym umieć wnikliwie oceniać treść, ale po prostu nie umiem ;_; Tylko, że teraz kiepsko byłoby przerwać pisanie oceny, ponieważ napisałam już ponad połowę, a w kolejce nie ma zbyt dużego wyboru. Jeśli nie będziesz zadowolona z oceny - co jest aż nader prawdopodobne - ktoś inny oceni Cię ponownie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój blog wraca do kolejki Radhiki, wybacz, ale to za wysokie progi na moje małe nogi :/

      Usuń
  2. No w końcu :D Fantastycznie, że coś sie pojawiło ;) (Nie mogę cię krytykować bo u mnie na blogu nic nie pojawia się od jakichś 3 tygodni, myślę że to mogę wytłumaczyć, aż zerem czytelnów :D)
    Bardzo to opowiadanie psychologiczne trochę, hymmm... bardzo przyjemne do czytania, jednak pozostaje niedosyt. Myślę, że jakoś rozegrasz tę pracę. Wygląda jak taki pojedynczy/odrębny tekst. Osobiście skłaniam się ku temu, by twoje teksty stworzyły ciekawą, innowacyjną powieść.
    Pozdrawiam ;)
    Vampirek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to raczej pojedynczy tekst, bo i blog jest zbiorem opowiadań aniżeli powieścią. ;)

      Usuń
  3. Naprawdę fajny shot. Pewnie temu mi się tak podobało, bo lubię Hannibala. Troszkę jak dla mnie krótko, ale za to treściwie. Pozdrawiam!

    [station-of-panic]

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć. Czy nadal oczekujesz oceny bloga? Na odpowiedź czekam do 20 grudnia.
    [niebieskim-piorem]
    Pozdrawiam serdecznie, Forfeit ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety, panie Graham, to nie był sen. Ale jeszcze pan o tym nie wie :)
    Podobała mi się końcówka, gdy Hannbial proponuje mu coś do jedzenia. Taka ironia i mrugnięcie okiem do tych, co wiedzą.
    Zaintrygowała mnie ta mini, idę przeglądać dalej :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine